Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Dziadkowicach

Program "Poczytaj Bratkowi" - lekcja z udziałem rodziców (p.Agnieszki Kosz) 6.04.2016 r.

Program "Poczytaj Bratkowi" - lekcja z udziałem rodziców (p.Agnieszki Kosz)

Program "Poczytaj Bratkowi"

 

 

 

„Bratek – maskotka podarowana nam przez Wydawnictwo Operon – już od pierwszego dnia zyskał sympatię dzieci. Od początku roku szkolnego mieszka w naszej klasie, gdzie wysłuchał już pierwszych opowiadań czytanych przez wychowawczynię. Bratek – bohater Ortograffiti i przyjaciel dzieci – wyruszył w podróż po wszystkich szkołach podstawowych, by zachęcić dzieci do czytania książek.

Program „Poczytaj Bratkowi” to akcja prowadzona przez Wydawnictwo Pedagogiczne Operon. Skierowana jest do uczniów klas I i III. W naszej szkole w Dziadkowicach, realizowana od września 2015 roku. Polega na tym, że uczniowie z klas III  czytają w Kąciku Czytelniczym swoim młodszym kolegom z klas I wybrane utwory z „Księgi Bajek Bratka” lub literaturę dziecięcą. Do tej pory utwory czytała nam wychowawczyni. Teraz zapraszamy do czytania naszych rodziców. A potem poprosimy o to samo kolegów z klasy III.

Pierwszą odważną mamą, która nas odwiedziła, była mama Asi Kosz. Pani Agnieszka pięknie przeczytała nam bajkę "O żabkach w czerwonych czapkach" i nauczyła nas wyliczanki. Dowiedzieliśmy się też co to są barwy ochronne zwierząt. 

Program rozwija zamiłowanie do czytania oraz kształtuje kompetencje czytelnicze. Każde czytające dziecko czuje się wyjątkowe. Rodzi się u niego motywacja wewnętrzna - odczuwanie potrzeby pomocy komuś, swojej sprawczości, a to zachęca dziecko do wysiłku, czyli treningu czytania. Czytanie w relacji dzieci - dzieciom, rodzice- dzieciom,  sprawia wszystkim wiele radości.

 

Scenariusz lekcji przeprowadzonej w ramach programu „Poczytaj Bratkowi”

 

Opracowanie:Barbara Ogar 

Prowadzenie: Agnieszka Kosz przy wsparciu nauczyciela

Miejsce realizacji: Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Dziadkowicach 

  

 

1. Wysłuchanie opowiadania „O żabkach w czerwonych czapkach” /H. Bechlerowa/ czytanego przez panią Agnieszkę Kosz 

 

Mieszkały dwie żabki w Zielonej Dolinie: Rechotka i Zielona Łapka. Zielona Łapka rozglądała się złotymi oczami wokoło, patrzyła na zieloną trawę, na zielonkawą wodę, na swój zielony płaszczyk.

 

– Brzydki jest ten mój płaszczyk! Nie chcę takiego!

 

– Brzydki? Dlaczego? – dziwiła się Rechotka.

 

– Popatrz: zielona trawa, zielony tatarak, zielona woda. I mój płaszczyk zielony. I twój! I nazywam się Zielona Łapka! I wszystko takie zielone… Ach, jak nudno!

 

– A biedronki mają czerwone sukienki… I czarne kropki na sukienkach… – mówiła Rechotka. – Może zaprosimy biedronki? Będzie nam wesoło!

 

Zielona Łapka klasnęła z uciechy. – Już wiem! Wywiesimy takie zaproszenie:

 

Kto ma kolor czerwony,

 

jest dziś pięknie proszony.

 

Niech przyjdzie, niech przyleci,

 

kto ma czerwony berecik,

 

czerwony płaszczyk, czerwony krawat –

 

będzie wesoła zabawa!

 

Zapraszają z ukłonem –

 

wszystkie żabki zielone.

 

To zaproszenie wywiesiły żabki na starej wierzbie. Nie upłynęła godzina – przyleciała pliszka. Przeczytała, machnęła ogonkiem.

 

– To nie dla mnie! Nie mam czerwonej czapeczki!

 

Przyleciały wróble, przeczytały, poskakały tu i tam.

 

– To nie dla nas! Nie nosimy czerwonych kapeluszy!

 

Przyleciały dwa dzięcioły. Czytały, wodziły dziobami po literach, potem przejrzały się w wodzie.

 

– Mamy czerwone czapeczki z piórek. To nas zapraszają. Przyjedziemy na bal!

 

Przyczłapała pod wierzbę duża, stara żaba. Długo czytała, co żabki napisały. Pokiwała głową.

 

– Po co wam goście? – Jak to: po co? – oburzyły się żabki! – Będzie wesoło!

 

– Oj, żeby z tego jakiej biedy nie było! – gderała stara żaba.

 

Ale żabki nie słuchały jej narzekania. Nie miały czasu. Bo oto usłyszały:

 

– Puk, puk, puk!

 

To pierwsi goście: dzięcioły. Zapukały w drzewo, tak jak goście pukają do drzwi.

 

– Witajcie, witajcie! – wołały żabki.

 

Dzięcioły w ukłonie nisko schyliły głowy. A żabki mogły wtedy dobrze zobaczyć ich ładne bereciki 
z czerwonych piórek.

 

– Jak się macie, biedroneczki! – witały żabki nowych gości.

 

– O, i maczki idą!

 

A za makami! Jakież piękne kapelusze!

 

To z głębi lasu przyszły muchomory. Takich kapeluszy żabki nigdy nie widziały! Wielkie czerwone, kropki białe na nich i plamki srebrzyste.

 

Żabki przyglądały się gościom, szeroko otwierały duże, okrągłe oczka. I patrzyły na swoje zielone płaszczyki, i wzdychały…

 

– Taki makowy kołnierzyk mieć!

 

– Sukieneczki biedronek piękniejsze!...

 

– A czapeczki dzięciołów?

 

– Nie. Kapelusze muchomorów najpiękniejsze! Ach, oddałabym dziesięć zielonych płaszczyków za jeden taki kapelusz! Trzeba teraz częstować gości.

 

Podają żabki sok z kwiatów i rosę z łąki w konwaliowych kubeczkach.

 

– Pijcie, biedronki! – prosi Zielona Łapka.

 

– Może jeszcze drugi kubeczek rosy? – pyta Rechotka.

 

I podaje kubek biedronce, ale patrzy na jej piękną sukienkę. A tu kubek się przechyla i sok – kap, kap… na trawę.

 

Potem zagrała świerszczowa orkiestra. Zaczęły się tańce. Oj, niejedna żabka zapomniała, w którą stronę kręci się kółeczko, kiedy trzeba przytupnąć, kiedy klasnąć w łapki!

 

Świerszczykowe skrzypki zagrały właśnie cieniutko, zabuczały bąki…

 

A tu – blisko za wierzbą… Co to?

 

– Kle, kle, kle!

 

– Bocian! – krzyknęły żabki przerażone. – Kto go tu prosił?

 

Bociek zaśmiał się, pokiwał dziobem. A moje czerwone pończochy? Napisałyście przecież wyraźnie:

 

Kto ma kolor czerwony,  jest dziś pięknie proszony.

 

Chcę wesoło potańcować na waszej zabawie.

 

Ale żabki nie przywitały gościa w czerwonych pończochach. Uciekły. Tylko tu i tam w trawie świeciły ich złote oczka.

 

Wrócił bociek na swoją łąkę zły i zagniewany. A żabki? O, prędko zapomniały o strachu.

 

Naradzały się z biedronkami – szyły kołnierzyki, sukieneczki w kropki, przymierzały kapelusze muchomorów.

 

Minęła godzina, może dwie.

 

Jak wesoło zrobiło się teraz w Zielonej Dolnie! Wśród zielonej trawy skaczą żabki! Ale jakie wystrojone! Co chwila przeglądają się w stawie, ta poprawia kołnierzyk, tamta obciąga nowy, czerwony płaszczyk.

 

A stara, mądra żaba popatrzyła na wystrojone żabki i pokiwała głową.

 

– Oj, żeby z tego tylko jakiej biedy nie było!...

 

Ale żabki nawet nie spojrzały na nią.

 

Nie widziały boćka stojącego na gnieździe. Patrzył z wysoka na Zieloną Dolinę.

 

– Coś czerwonego tam po łące skacze! – dziwi się i przekrzywia głowę.

 

– Co to może być?

 

Sfrunął z gniazda, stanął z daleka.

 

– O! Tu kapelusze same spacerują, tam capki skaczą!...

 

Podszedł bliżej pod samą wierzbę.

 

– To żabki! Ależ się wystroiły! Kle, kle, kle! – roześmiał się bociek.

 

– W sam raz dla mnie!

 

Żabki nic nie słyszały.

 

– Patrzeć już nie mogę na zielony kolor!

 

– Nigdy już nie zdejmę tego czerwonego kapelusza!

 

– Ani ja czerwonej sukienki! – wykrzykiwały głośno.

 

A bociek coraz bliżej! Nie spieszy się, tylko wolno podnosi wysoko to jedną, to drugą nogę w czerwonych pończochach.

 

Nigdy nie był jeszcze wesoły! Podśpiewując sobie bocianim głosem:

 

– Nigdy nie skryjesz się, żabko, w zielu. Widzę przecież twój kapelusz!

 

Dopiero teraz zobaczyły go żabki! Dopiero teraz usłyszały jego głos!

 

Jedna – myk! Ukryła się w trawie, w zielonych liściach. Na próżno! Bociek dobrze je widzi i śpiewa swoje

 

– Nie uciekniesz! Tam, w zieleni twój berecik się czerwieni!

 

Hop! – skoczyła zielona żabka w zielony tatarak. Bociek już jest przy niej:

 

– Żabko, wszędzie cię zobaczę. Masz czapeczkę niby maczek!

 

Mądra, stara żaba ukryta pod wielkim zielonym liściem zdążyła krzyknąć przerażona:

 

– Zrzućcie prędko te czerwone stroje!

 

Pospadały w trawę porzucane w pośpiechu kapelusze, tu frunęła sukienka, tam potoczyła się czapka.

 

A żabki w swoich starych zielonych płaszczykach – hop! pod zielony liść, w zieloną trawę, w zieloną wodę.

 

Bociek patrzy to jednym okiem, to drugim. Już nie podśpiewuje. Dotknął dziobem czerwonego kapelusza w trawie. A kapelusz nie ucieka!

 

– Gdzie podziały się żabki? – rozglądał się zdumiony.

 

Nie widzi, że pod liściem ukryła się jedna – w płaszczyku zielonym jak liść. W trawie siedzi druga – zielona jak trawa. W wodzie trzecia – w płaszczyku zielonym jak woda. I wszystkie takie zielone, zielone…

 

Spuścił bociek długi dziób! Ach, jaki był zły! Już nie odnajdzie tak łatwo zielonych żabek w zielonej trawie, w zielonej wodzie, wśród zielonych liści…

 

 

 

 

 

2. Krótka rozmowa kierowana przez prowadzącego:

 


• Dlaczego żabki chciały zmienić swoje barwy?
• W jaki sposób żabki zmieniły swój wygląd?
• O czym zapomniały żabki zmieniając swoją zieloną barwę?
• Jak zakończyłaby się bajka, gdyby nie rada starej żaby?

 

 

 

3. Odczytywanie przymiotników i uzupełnianie ich rzeczownikiem

 

 

 

Np.  zielony ....listek

 

        zielona .....trawa

 

        zielone......drzewo

 


4. Nauka rymowanki

 

Siedzi żaba na kamieniu

 

moczy nogi swe w strumieniu

 

gdy bociana ujrzy dziób

 

to do wody robi chlup. (skok żabi do przodu) 

 

 

 

5. Ile kropek ma twoja czapeczka? Ćwiczenia w liczeniu w zakresie 15

 

 

 

Dzieci otrzymują czapeczki z działaniami na dodawanie i odejmowanie w zakresie 15. Po obliczeniu w pamięci, sprawdzają poprawność wykonania, przeliczając kropki na odwrocie czapki.

 

6. Kolorowanie bociana za pomocą farb plakatowych.

 

Pomoce: 13 listków z napisanymi przymiotnikami

 

                13 sylwet czapeczek z działaniami

 

                13 kolorowanek z bocianem

 

                piosenka „Była sobie żabka mała”

 

 P